W górę żagle, bo wiatr zdrowy. Uwaga szczury lądowe, wpływamy na różowe wody

Recenzja Rotling Spätlese

Na statku Kapitana Beczki panują zasady, bo czymże byłby świat bez zasad. Jedna z nich? Wino nie może się (za bardzo) zakurzyć. A skoro tak, to czym prędzej schodzę pod pokład i sięgam do skrzyni pełnej znamienitych trunków. Tym razem padło na różowe wino.

Różowe wino to takie trochę chrzczone czerwone. Przynajmniej dotąd zawsze tak się podśmiechiwałem. Wszak moje doświadczenie na winnych wodach jest jednak ciągle niewielkie. Ale do brzegu. Rotling Spätlese 2021 co to jest za wino? Powiem szczerze sam się zastanawiam.

Jeśli brać je na nos – delikatne w zapachu, pachnie na owoce, ale do kroćset fur beczek nie wiem na jakie. Może po prostu na winogrona? Tak, to będzie to. Jeśli wziąć je na język – zaskakująco wytrawne. Na finiszu zostają bąbelki i goryczka, a im wino robi się cieplejsze, tym bardziej kwaskowate. Trochę orzeźwiające, ale bez przesady. Po pierwszym, drugim czy dziesiątym łyku nie trzepie i w sumie dobrze, ale do słodkiego deseru nie polecam. Alkohol? Jest. Jak na 11% to chrzczone czerwone nawet dobrze się pije.

Jednak z tym winem mam jeden problem – nie przepadam za kwasami. Cała ta wytrawność, bąbelki i goryczka na finiszu oraz narastająca kwaskowatość – ta mieszanka to nie moja bajka.

Słowem podsumowania – czy Jezusek dotknął stópką mojego podniebienia? Nie, nie dotknął. Czy kopnął mnie w żołądek? Nie kopnął. Rotling Spätlese jako wino jest ok, ale jeśli w ładowni rozpęta się burza, to sięgnę raczej po inne narzędzia.

Amator piwa kraftowego, który uwielbia wszystko, co tylko jest leżakowane w beczkach. Wino? Dotąd tylko okazyjnie. Winny poszukiwania (alko)przygód, dla którego kieliszek nigdy nie może być do połowy pusty.

Recenzje Piotra:

Czy jesteś pełnoletni(a)?

* Oświadczam, że jestem osobą pełnoletnią i wyrażam zgodę na przedstawienie treści dotyczących produktów alkoholowych (W przypadku braku zgody lub braku pełnoletności, prosimy o kliknięcie "NIE")